wtorek, 31 grudnia 2013

Bezsenność...

Bezsenność to ten element nerwicy którego nie znoszę najbardziej.
I nie mówię tu o dwóch , trzech zarwanych nocach, tylko trwającym długo stanie pernamentengo niewyspania.

 U mnie taki stan trwa od miesiąca. Od miesiąca nie przespałam całej nocy, zdarzają się też białe noce.
Tydzień temu sięgnęłam po leki regulujące sen - czekam na efekty. Nie da się walczyć z nerwica nie mając siły kompletnie na nic.

I myślę że na tym polu nie ma się co zapierać przed lekami, sen to to czego w procesie wychodzenia z nerwicy potrzebujemy najbardziej.


Bezsenność boli, i to nie tylko na polu mentalnym.

Ja własnie tkwię w takim bezzsenościowym letargu.

Boli mnie serce, płuca mięśnie - zwykłe zmęczenie dla normalnego człowieka - dla mnie te bóle zamieniają się w lęki - zresztą ten  kto ma nerwice ten wie jak nie wiele potrzeba by pojawił się strach.

Do tego wrażenie popadania w obłęd i bliskości szaleństwa.

Bezsilność, strach że to się nigdy nie skończy.
Dni jak czarna otchłań, piekło, ciemność, płacz .Wszystko to nakręca lęk przed snem, lęk przed kolejnym wymęczonym dniem. Cały dzień czekasz na noc bo być może tym razem sen przyjdzie... niestety nie przychodzi. Ciężko wydostać się z tej otchłani, bo każda kolejna noc wpycha nas w nią jeszcze bardziej.


Przez bezsenne noce mam wrażenie że wróciłam do początku mojej nerwicy, chociaż wiem że to nie ja tak myślę, tylko moje zmęczenie.

Jak sobie radzę?

Początkowo pomagała mi metoda liczenia oddechów. I  proponuję zacząć od tego własnie.
Metoda polega na liczeniu w myślach swoich oddechów.
Nie baranów nie koziołków, tylko oddechów.
Początkowo sprawia to dyskomfort , można mieć wrażenie duszności, ale z czasem po prostu zasypiasz.

Niestety po czasie sposób ten przestał działać.

I tu zatrzymam się przy temacie leków. Raczej ich unikam, będąc zwolennikiem teorii że co nas nie zabije to nas wzmocni.

I o ile nie łykam leków podczas ataku paniki bo wiem że atak nie zrobi mi wielkiej krzywdy. A z każdym atakiem rośnie moja tolerancja na jego skutki. O tyle w przypadku spania jest pewna granica po której przekroczeniu należy poważnie rozważyć farmakoterapię.

U mnie ta granica została przekroczona.
Wg. mnie należy odwiedzić lekarza gdy:

1. Przemęczenie w ciągu dnia utrudnia nam normalne funkcjonowanie, a stan taki utrzymuje się dłużej niż tydzień.
2. Nie przespałeś pełnej nocy od ponad dwóch tygodni.
3. Brak snu zaczyna powodować stany depresyjne
4. Napady paniki spowodowane zmęczeniem
5. Kłucie serca spowodowane przemęczeniem
6. Gdy przynajmniej raz w tygodniu zdarzają ci się białe noce


Oczywiście to twoja indywidualna decyzja. Aczkolwiek brak snu w odróżnieniu od nerwicy która absolutnie nic ci nie może zrobić, może mieć poważne zdrowotne konsekwencje.

Warto zastanowić się więc nad wizytą u psychiatry. ( Nie polecam leczenia bezsenności u lekarza rodzinnego, który przepisze ci usypiacze, a nie leki na wyregulowanie rytmu snu) .


Ja od tygodnia zaczęłam farmakoterapie w tym kierunku.
Efektów jeszcze nie czuję, ale wiem że mają przyjść stopniowo.


Pozdrawiam,
Na pół przytomna ale wciąż walcząca
Znerwicowana